Najstraszniejsze momenty w grach wideo
Coś kryje się w cieniu.
Postępujące szaleństwo (Eternal Darknes: Sanity's Requiem)
Czym charakteryzuje się dobry horror? Bez wątpienia jedną z najważniejszych cech gatunku jest wzbudzenie u odbiorcy uczucia uczestnictwa w przedstawionych wydarzeniach, potęgując przez to uczucie strachu. Jak już wspominaliśmy, gry ze względu na swój interaktywny charakter wyprzedają na tym polu pozostałe media. Jednak istnieje gra, która posuwa się jeszcze dalej - zmusza gracza do zwątpienia we własną poczytalność.
Mowa tu oczywiście o Eternal Darkness, niszowym horrorze wydanym na GameCube'a. Gra odwołuje się w wielu aspektach do prozy Lovecrafta: opisuje historię zwykłych ludzi, których los rzuca naprzeciw Starszym Bogom - istotom, pragnącym przejąć władzę nad światem, mającym na swoich usługach potwory i skłonnych do najwyższych poświęceń kultystów.
Gracz kieruje poczynaniami Alex, młodej dziewczyny, która poznaje historię zmagań ze Starożytnymi poprzez zapoznawanie się z dziennikiem swojego dziadka, zawierającym informacje o Przedwiecznych. Najbardziej rozpoznawalnym elementem gry jest mechanika szaleństwa: poznając coraz to nowe, przerażające fakty bohaterowie powoli tracą zdrowe zmysły, co objawia się poprzez dziwnie dźwięki czy zwidy. Jednak ich szaleństwo udziela się także graczowi.
Wyobraźmy sobie sytuację, w której po zapisie gry otrzymujemy informację, że karta pamięci zostaje sformatowana, a my utraciliśmy wszystkie save'y. Albo moment, gdy po skończeniu rozdziału na ekranie ukazuje się plansza, informująca... o ukończeniu wersji demonstracyjnej i zachęcająca do zakupu pełnej wersji. O odłączających się padach, zmieniających kanałach w TV czy „błędach” nawet nie wspominamy.
Dzięki takim, w gruncie rzeczy prostym, zagrywkom twórcom gry udało się stworzyć atmosferę niepewności, której nie udało się powtórzyć w żadnym innym tytule. Bo czy mając świadomość, że gra potrafi w ten sposób nas oszukiwać, możemy mieć absolutną pewność, że to, co w danej chwili widzimy, nie jest przypadkiem kolejną projekcją mającą nas wytrącić z równowagi, bądź co gorsza - wytworem naszej wyobraźni?